Może nie jestem mistrzynią DIY, ale ta metamorfoza szalenie mi się podoba! W dzisiejszym poście pokażę Wam, jak łatwo przerobić komodę. Wcześniej planowałam zakup starego, PRL-owskiego mebla, ale nie znalazłam niczego odpowiedniego (w odpowiadającym mi rozmiarze i w znośnym stanie). Kupiłam więc białą, niczym niewyróżniającą się komodę na drewnianych nóżkach, którą złożyłam jeszcze przed malowaniem.
Miałam na nią kilka pomysłów. Początkowo chciałam wykorzystać trzy kolory farby – biały, czarny i szary. Czarnych elementów w mieszkaniu jest sporo, dlatego, żeby za bardzo go nie przytłoczyć, zrezygnowałam z tej barwy. Biała farba odpadła w momencie, gdy zmieniłam koncepcję wzoru. Zależało mi na czymś minimalistycznym i prostym w wykonaniu, dlatego ostatecznie zostałam przy szarości.
W związku z tym, że trudno mi było wyobrazić sobie, jaki będzie efekt końcowy, zrobiłam zdjęcie złożonego już mebla i wrzuciłam je do Photoshopa. Zrobienie 11 wizualizacji zajęło mi zaledwie 10 minut. Swoje pomysły pokazałam Wam później na Instastories. Wahałam się między numerami 5, 6, 7 i 8. Większość z Was wybrała 7, ale ja poczułam magię na widok 8. I tak już zostało!
0, 1, 2
3, 4, 5
6, 7, 8
9, 10, 11
Metamorfoza komody – potrzebne materiały:
- Puszka szarej farby do malowania drewna
Ja użyłam produktu Supermal Śnieżki o numerze A505 (szary mat) – to emalia akrylowa do drewna i metalu, którą łatwo się aplikuje, ma dobrą przyczepność i szybko schnie. Nie czuć też prawie jej zapachu.
- Mały wałek lub pędzel
- Taśma malarska
- Mieszadełko
- Kuweta
- Dodatkowe uchwyty (jeśli chcecie je wymienić)
- Ścierka
Zanim przystąpiłam do pracy, zrobiłam próbę farby na fragmencie płyty, pozostałości z frontów kuchennych. W ten sposób odkryłam, że w przypadku tego materiału lepiej sprawdzi się wałek niż pędzel – faktura po przemalowaniu wałkiem była gładsza.
Po wybraniu projektu i zrobieniu próby mogłam przystąpić do malowania. Na początku musiałam odkręcić i dokładnie wyczyścić fronty. Następnie wymierzyć środek każdej szafki, tak żeby dobrze zaznaczyć trójkąty. Okleiłam je taśmą.
Po otwarciu puszki z farbą wymieszałam ją i nalałam odrobinę do kuwety. Malowanie rozpoczęłam od brzegów ramion trójkąta. To bardzo ważne, ponieważ taśmę należy oderwać od razu po tym, jak nałożymy w tym miejscu warstwę farby. W przeciwnym wypadku przedostanie się ona pod taśmę i nie ma już co liczyć na proste linie. Początkowo planowałam położyć dwie warstwy farby, ale szybko okazało się że Śnieżka Supermal kryje na tyle dobrze, że jedna wystarczy w zupełności. Poprawiłam tylko prawy front, który uszkodziłam tuż po malowaniu. Cała ja 🙂 Na końcu wymieniłam oryginalne uchwyty na czarne gałki z Ikea, które moim zdaniem lepiej pasują do komody i całego wnętrza.
Jak widać na załączonej instrukcji, nie ma tu większej filozofii. Jestem przekonana, że każdy z Was poradziłby sobie z podobną metamorfozą. Dajcie znać, jak podoba Wam się efekt końcowy?!
Ewa Macherowska
Wyszło super! 😉
modanto
Czy przed malowaniem trzeba zmatowić powierzchnie drzwiczek ? Moje są trochę błyszczące i boję się że farba nie chwyci ;( pomysł rewelacja!
kapuczina
Dziękuję! 🙂
Akurat w moim przypadku nie było to konieczne, ale na pewno nie zaszkodzi. Farba powinna się wtedy lepiej trzymać!
Daria
Nieźle to wykombinowałaś 🙂
Blog modowy
Kasia
Pięknie Ci to wyszło. Coraz częściej przekonują mnie takie proste, kreatywne rozwiązania. Niby prosta, biała komoda, a jak pięknie można ją „zmodyfikować” 🙂