Głównym punktem rozważań debaty – którą miałam okazję współorganizować i prowadzić – była współpraca reklamowa na blogach. Wydawałoby się, że na ten temat powiedziano już dosłownie wszystko, więc nie może też rodzić większych emocji. To prawda: zagadnienie nie wywołuje już burzy, nie buntuje blogerów, nie jest też dla nikogo nowością. To dobrze! Bo możemy dziś o tym mówić bez wzajemnego obrzucania się błotem. Jak się okazuje blogerzy i przedstawicie agencji żyją ze sobą w zgodzie i bardzo często wyrażają chęć współpracy. Problem pojawia się najczęściej na poziomie klienta, który o blogosferze i środowisku Internetu wie stosunkowo niewiele. Osobiście uważam, że w zakresie obowiązków agencji jest właśnie edukacja tegoż klienta, dla nas blogerów – przyszłego reklamodawcy. Tak się składa, że ten nie musi nawet wiedzieć o istnieniu tworu, jakim jest blogosfera, tak samo jak mógłby nie wiedzieć o istnieniu prasy – choć to drugie wydaje się raczej abstrakcją.
Pozostanę przez chwilę przy prasie i innych mediach tradycyjnych. Wielkim problemem blogosfery w kontekście zarabiania jest jej autonomiczność. Choć bez wątpienia należy do grupy nowych mediów, w świadomości społeczeństwa, reklamodawców i co gorsza – często samych blogerów, nie jest równoprawna z innymi mediami tradycyjnymi. Częściowo wina leży w samej genezie, jednak nie będę się nią teraz zajmowała. Jestem przekonana, że patrząc na ogół, wartość merytoryczna i jakość treści w blogosferze bije na głowę tę w mediach tradycyjnych. Jestem też w stanie wymienić od ręki kilka dobrych blogów, nie zrobię tego samego w przypadku prasy, programów telewizyjnych tym bardziej. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ analogiczną sytuację obserwujemy, gdy mówimy o reklamie: jej zasięgu (cyferki u blogerów mają się całkiem nieźle, choć pewnie nie tak dobrze jak w przypadku telewizji śniadaniowej) oraz co ważniejsze – skuteczności (zaangażowaniu czytelnika). Posłużę się zdaniem Pawła Tkaczyka: reklama telewizyjna to tzw. „przerwa na siku”. Reklama w Internecie nie może nią być. To nie strona w gazecie, którą z automatu pomijamy. To też nie stacja radiowa, którą przełączymy w poszukiwaniu ciekawej audycji lub muzyki. W Internecie nie ma miejsca na „przerwę na siku”. W Internecie, kiedy reklamujemy, tworzymy treść, którą odbiorca – czytelnik lub widz – będzie chciał przeczytać bądź obejrzeć. Wydawałoby się więc, że blogi są idealnym miejscem na promocję, oczywiście nie każde dla każdego produktu. Wciąż jednak istnieje przepaść między rzeczywistością jaką jest Internet i blogerami, którzy stanowią jej integralną część a rzeczywistością offline i reklamodawcami. Między jednymi i drugimi stoi zaś agencja. Dlatego tak wielkie nadzieje pokładamy właśnie w niej!
Fot.: Paulina Kalbarczyk, Marek Lipiński, Ewa Stachowiak, Martyna Wójcik
kakufashioncook
Debata ciekawa 🙂 Zdjęcia są gdzieś ogólnie dostępne?
kapuczina
Wyślij mi proszę swój adres email w prywatnej wiadomości na fb lub na kapuczina@gmail.com to podeślę zdjęcia ;).
Cinderella
Pytanie tylko dlaczego iventów i spotkań dla blogerek w 3miescie jest tak malo bądz mało nagłaśniane…? szkoda poprostu.
RodriL
hm.. hm.. inne bloogerki przy Tobie wyglądają słabo, czy tylko ja mam takie wrażenie ?