Pierwszy jesienny zestaw

Zdarza mi się oglądać telewizję śniadaniową. Głównie po to, by nie pracować podczas jedzenia, ponieważ groziłoby to zalaniem laptopa płatkami z mlekiem. W programach tych mówi się zazwyczaj, że jesień w Polsce jest brzydka i ponura, dlatego trzeba odczarować ją kolorem. No to proszę – zielone spodnie, żółta bluzka i czerwone buty. Brakuje tylko wstążki we włosach. Ciekawe, czy napiszę kiedyś podobne zdanie z całkowitą powagą?

Pamiętam, jak jeszcze dwa lata temu doradzając moim koleżankom i klientkom, mówiłam, by wybierały kolory, a od szarości i czerni trzymały się z daleka. Czy dziś stwierdziłabym coś innego? Raczej nie. Wiele kobiet stosuje neutralne barwy jako kamuflaż, coś za czym będą mogły się ukryć. I faktycznie, w takim układzie stają się niewidoczne. Tak więc nie mogę powiedzieć, że nie miałam wtedy racji albo zmieniłam zdanie. Naturalne/nudne (skreśl niewłaściwe) barwy mają to do siebie, że wyglądają dobrze w towarzystwie starannie wykonanego makijażu, zdrowych włosów i na dobrze skrojonych, układających się na sylwetce ubraniach. Innymi słowy, pasują do kobiet (a właściwie nie tylko samych pań – odnoszę wrażenie, że kwestia ta w równym stopniu dotyczy również panów), które noszą je z pełną świadomością i w odpowiedniej oprawie.

Spódnica/ skirt – secondhand
Sweter/ sweater – no name
Torba/ bag – play.work.create
Buty/ shoes – Bronx, Butyk.pl
Zegarek/ watch – Daniel Wellington
Naszyjnik/ necklace – eSentiell
Płaszcz/ coat – Stradivarius
Okulary/ sunglasses – TK Maxx

Fot. Paulina Kalbarczyk, Paulina Rudnicka (ja)