Co jakiś czas opowiadam Wam tu o modnych miejscach w Trójmieście. Trochę się opuściłam, bo ostatni post z tej kategorii pojawił się w marcu. Dziś zamiast kolejnego lokalu opiszę modną inicjatywę, w której uczestniczę chyba już od 4 lat.
Streetwaves – bo tak się nazywa – to weekendowa akcja miejska, która każdego roku zwiastuje nadejście lata. Znakiem charakterystycznym dla tego festiwalu (myślę, że mogę go tak nazwać), jest lokalizacja: za każdym razem inna. Streetwaves odbywa się w dzielnicach nie odkrytych dla sztuki, w których na co dzień trudno o działania kulturalne. Dzięki temu poznałam wiele miejsc, gdzie w normalnych okolicznościach raczej bym się nie zapuszczała. Jednym z nich jest Wyspa Sobieszewska i Ośrodek Wczasowy Drogowiec. Próbuję namówić przyjaciół, by wybrali się tam kiedyś ze mną na zdjęcia, ale dojazd faktycznie może odstraszać.
Wnętrza mikroskopijnych domków, które znajdowały się w ośrodku, zostały zaadaptowane przez artystów. Jednym z moich ulubionych był chyba ten z astronautką na ścianie i denkami butelek, które kołysząc się tworzyły cienie na ścianie przybierające kształt meduz . Zresztą zobaczcie sami na zdjęciu poniżej.
Na Streetwaves faktycznie czuć klimat kolonii lub wczasów. Nie tylko ze względu na sam ośrodek, w którym odbywała się tegoroczna (niedzielna) edycja. Chodzi raczej o atmosferę. Uczestnicy siedzą ze znajomymi na trawie, jedzą gofry, ciasto, pizzę i słuchają muzyki. To świetny sposób na spędzenie wolnego czasu, o ile oczywiście nie macie nic przeciwko czyhającym w trawie pająkom. Śmieję się, bo w ten weekend odkryłam, że na starość zaczęłam się ich panicznie bać!
Wiele blogerek w poszukiwaniu inspiracji udaje się na Fashion Week. Dla mnie takim miejscem jest zazwyczaj Streetwaves, choć za Łodzią też zdążyłam już się stęsknić. Moim tegorocznym odkryciem, którym chciałabym się z Wami podzielić jest zespół Pustki. Znałam wcześniej ich jeden utwór, ale dopiero podczas Streetwaves miałam okazję zaznajomić się bliżej z ich muzyką. Co tu dużo mówić, jestem zafascynowana!
Tak przy okazji, są tu jacyś fani Streetwaves?
Aneta
Ooo też byłaś… Żałuje ze Cie nie spotkałam. A Pustki są faktycznie super!
Little Apple Blossom
Bardzo ciekawa inicjatywa, aż żałuję, że nie mieszkam w Trójmieście. Podobnie rzecz ma się z opisywanymi przez Ciebie miejscami – muszę kiedyś koniecznie pojechać do Gdańska i się do nich wybrać! 🙂