Pamiętam, że zanim założyłam konto na Instagramie, byłam wielką przeciwniczką tego serwisu. Sądziłam, że nie czuję potrzeby uzewnętrzniania się do tego stopnia. Już wystarczy, że prawie codziennie serwuję czytelnikom i znajomym zdjęcia swojej osoby na blogu. Konto założyłam ze względu na Kapuczinę, ponieważ pozwalało ono na najszybszy i najbardziej naturalny sposób komunikacji. Z biegiem czasu zaczęło być bardziej prywatne niżeli blogowe. Dużo tam moich przyjaciół, trochę alkoholu, a czasem nawet pojawiają się mężczyźni, z którymi aktualnie się spotykam (choć tego ostatniego staram się unikać). Wczorajszej nocy zaczęłam oglądać wszystkie 774 zdjęcia, które umieściłam na swoim profilu. Pomyślałam sobie, że to świetny album, pozwalający zachować wspomnienia, drobne chwile, czasem tak drobne jak zabawa z psem. Żadnym aparatem, ani cyfrowym ani tym na klisze, kompaktowym czy wielką lustrzanką, nie próbowałabym uwiecznić takich drobiazgów. Uznałabym je za mało istotne. Zupełnie niesłusznie…
Ilona Pawłowska
jakie ciasto <3333