Nieszczęścia chodzą stadami, czyli jak nie organizować wakacji

IMG_0272

 „Jeśli nie umiesz być pozytywny, lepiej nic nie mów” – ten post wyświetlił mi się dziś na tablicy. Ci z Was, którzy zgadzają się z powyższym hasłem, mogą w tym miejscu zakończyć lekturę. Napisałabym w kontrze: „jeśli zawsze jesteś pozytywny, to gdzie podziała się Twoja autentyczność?”. Życie rzadko bywa idealne. Ściema i udawanie, że jest inaczej, wydają się tym bardziej kuriozalne.

Dlatego dziś zapraszam na wyjątkowy poradnik, jak zorganizować zupełnie nieidealne i niepozytywne wakacje! Za to takie, z których można się potem śmiać latami!

W tym poście dowiesz się:

– jak wybrać idealną porę na wakacje,

– jak wykorzystać ten czas w pełni,

– co spakować do walizki,

– jak uniknąć nerwowych sytuacji,

– jak bezpiecznie się opalać.

IMG_0244

Planuj wcześniej…

…a zanim ustalisz datę wyjazdu, zapytaj o moją. Po czym wykreśl te dni z kalendarza i wybierz dowolny  termin.

W tym roku z moją Paulą musiałyśmy zrezygnować z dłuższych wakacji, więc wymyśliłyśmy, że pojedziemy na trzy dni do jakiejś głuszy na Kaszubach. Głusze mają to do siebie, że są źle skomunikowane, więc ostatecznie padło na Łebę. Tak, drodzy Czytelnicy, dziewczyny z Gdańska postanowiły zmienić plażę na bardziej piaszczystą. Udało nam się wybrać termin, który odpowiadał jednej i drugiej, co jest niemałym sukcesem. Trzy godziny zajęło mi szukanie noclegu, bo – jak wiadomo – turyści pozajmowali  wszystko jeszcze zimą. Przy okazji, kto daje radę planować wyjazdy z takim wyprzedzeniem? Ja nie mam pewności, czy za pół roku będę jeszcze żyła!

Wyjdź na pociąg…

…godzinę wcześniej albo wezwij taksówkę. Myślisz, że to przesada?

Byłam zdziwiona, bo moja Paula nie zaspała. Ja poprzedniego dnia wypiłam o jednego drinka za dużo, więc w ogóle się nie kładłam, żeby przypadkiem się nie spóźnić. Wyszłam na przystanek, mając duży zapas czasu. Co z tego, skoro trzy tramwaje z rzędu  zrobiły sobie akurat wolne (awaria). Do pociągu wbiegłyśmy w ostatniej chwili, kilka sekund przed gwizdkiem. Bardzo w naszym stylu!

Jeśli planujesz wyjazd w Polsce…

…sprawdź, czy nie przewidziano powodzi w Twoim mieście!

A tak poważnie, tego nie da się przewidzieć, chyba że planujesz spontaniczny wyjazd na 1-3 dni wcześniej. Kiedy biegłyśmy na pociąg – kropiło. Gdy dojechałyśmy – zrobiło się chłodno. Wieczorem okazało się, że Gdańsk jest zalany. Zdjęcia i filmy krążące po sieci raczej nie pomagały nam się odprężyć.

Jeśli w Twoim mieście jest powódź…

…istnieje duże prawdopodobieństwo, że w miejscu oddalonym o 100 km, sytuacja nie będzie lepsza.

Łeba stała w deszczu, więc swój wyjazd zaczęłyśmy od drzemki. Przebudzałam się co godzinę, licząc, że pogoda się poprawi i będziemy mogły chociaż pójść na spacer. No i poszłyśmy, po zakupy dwie ulice dalej.

IMG_0283

Ludzie mówią, żeby odciąć się od technologii na wakacjach, ale co jeśli…

…nie możesz opuścić swojego ciasnego pokoju, bo w mieście, do którego przyjechałaś jest urwanie chmury?

Wyjście na spacer faktycznie było niebezpieczne, a przecież się wyspałyśmy. Pozostało nam oglądanie filmów oraz obżeranie się słodyczami i chipsami. Przecież prawdopodobieństwo, że kolejnego dnia będziemy świecić bladymi brzuchami w bikini było bliskie zeru!

W naszym pensjonacie było  wifi. Miałyśmy też dodatkowy transfer i 3G.Przygotowane co najmniej jak na wojnę! Co z tego, kiedy mój komputer zastrajkował. Obraził się na wszystkie te sieci! Może wydawało mu się, że jest na wakacjach? Nauczone doświadczeniem miałyśmy ze sobą jeszcze jeden, nieco mniejszy komputer. Kino domowe to nie było, ale wytrwało do 4.00 rano razem z nami. Moja Paula ma wybujałą wyobraźnię, bo zaproponowała, że możemy iść obejrzeć wschód słońca. A mówiąc to, patrzyła na drzewo, które uginało się od deszczu i wiatru.

Podczas pakowania…

…przyjmij najbardziej pesymistyczną wizję wydarzeń.

Ja tego nie zrobiłam. Tak więc w mojej walizce znalazły się 3 pary szortów, kilka T-shirtów, bikini (!!!), sukienka, krótki kombinezon, jedna para jeansów, dwie bluzy (gładka i rozpinana). Ostatecznie sukienka i kombinezon służyły mi za piżamę.

Jeśli myślisz, że kolejnego dnia będzie lepiej…

…zapewne jesteś w błędzie.

Drugiego dnia po południu zaczęło się przejaśniać. Chwilami nawet świeciło słońce. Przeszłyśmy się po plaży w poszukiwaniu wydm. Tak długo szukałyśmy, aż któraś z nas wpadła na pomysł, by wygooglować problem i ostatecznie… pojechać do Rąbek. Szłyśmy przez Słowiński Park Narodowy w workach przeciwdeszczowych (najlepszej inwestycji tego wyjazdu, pomijając chipsy, rzecz jasna). Jak to mówią: czasem słońce, czasem deszcz. Jak tylko dotarłyśmy na miejsce, przeżyłyśmy powtórkę z dnia poprzedniego. Wiatr i deszcz nie pozwoliły nam nawet wyciągnąć aparatu i zrobić jednego zdjęcia. Przecież po to dźwigałam go tyle kilometrów 🙂

Zaplanuj wycieczkę po okolicy…

…a na mecie nie odbieraj telefonu. Prawdopodobieństwo, że usłyszysz złą wiadomość, wynosi dokładnie 50%. No chyba, że jesteś mną!

Kiedy doszłyśmy na teren wydm, gdzie wytrzymałyśmy jakieś 10 minut ze względu na przeszywające zimno, zadzwonił telefon. Poprosiłam znajomego, żeby sprawdził mi mieszkanie i piwnicę. W końcu w Gdańsku była powódź! W ten sposób dowiedziałam się o zalanych ścianach i suficie w kuchni oraz łazience, a także 10 cm wody w piwnicy. Nie chcecie wiedzieć, co trzymałam na tej wysokości.

20160715_172032

Gdybyście zastanawiali się, na co patrzycie na tym zdjęciu – tak wygląda człowiek, który rozmawia przez telefon o swoim zalanym mieszkaniu, przebywając w równie deszczowej i wietrznej scenerii.

Nigdy nie jest tak źle…

…żeby już nie mogło być gorzej 🙂

Trzeciego dnia doznałyśmy objawienia. Wyszło słońce! 17-18˚C bez deszczu. Wbiłam się nawet w szorty – jedną z trzech par, które patrzyły na mnie maślanymi oczami. Moja Paula to samo. Szorty i sweter – bardzo fashion. Jakby to sama powiedziała – blogersko! Około 13.00 zrobiłyśmy zdjęcia. Potem obiad, kawa, deser… i od 16 leżenie plackiem na plaży. Wiało nieco mniej. Było nawet przyjemnie. Spędziłyśmy tak 3 h. Trzy godziny, podczas których nabawiłam się oparzeń słonecznych! Nie w południe, po 16.00! A to wszystko dzięki tej ledwie drobince słońca, która się pokazała. Żeby było zabawnie, dokładnie cztery dni wcześniej wysłałam tekst dla klienta, o tym, „jak bezpiecznie się opalać”. Pozytywną stroną całej  sytuacji jest fakt, że poparzyłam się tylko z jednej strony, bo moja Paula zasłaniała mi słońce.

Jeśli jakimś cudem jesteś sfrustrowana podczas swojego wyjazdu…

…nie zabieraj się za organizację i żadne zadania logistyczne.

Nie wiem czy to wina pecha, rosnącego poziomu nerwów, przegrzania słonecznego czy Internetu, który ledwo zipał, ale kupiłam nam zły bilet powrotny. Zauważyłyśmy to dopiero po przesiadce. Pani konduktor również 🙂

Jeśli wydaje Ci się, że miałaś za mało ruchu podczas wakacji, bo na przykład większość czasu spędziłaś, oglądając filmy…

…Twoje ciało może być innego zdania.

Wróciłam do wilgotnego domu i osuszonej już piwnicy. Humor wisielczy. Odrobinę bolała mnie stopa, ale kto by się stopą w tym momencie przejmował. W końcu ściany są w opłakanym stanie. Dodam, ściany, które zaledwie kilka miesięcy temu malowałam. Jeszcze tego samego dnia poszłam ze znajomym na  Fetę (XX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych). Kiedy wracaliśmy – w deszczu rzecz jasna – trasę do samochodu przemierzyłam na barana. Nie ma się czemu dziwić. W końcu zrobiłam tyle kilometrów w tej Łebie, że miałam prawo coś sobie naciągnąć!

Ale żeby nie było, że jestem taką pesymistyczną blogerką (w końcu to nie przystoi blogerce, a już w ogóle modowej)…

…opowiem Wam o pewnym zjawisku, jakie zaobserwowałyśmy w tym mieście.

Jeśli jest inne miejsce w Polsce, w którym ludzie robią coś podobnego,  koniecznie napiszcie w komentarzach. Ale do rzeczy! Mieszkańcy Łeby (domyślam się, że nie turyści) mają specyficzny sposób na zajmowanie miejsc parkingowych. Po prostu kładą nań to, co mają akurat pod ręką. Krzesło? Doniczka? Skrzynka? Nie ma znaczenia. Z góry przepraszam, bo zdjęcia tych przedmiotów nie należą do najbardziej estetycznych, ale w myśl zasady „nie uwierzę, zanim nie zobaczę” – musiałam je dodać. Po prostu musiałam!

page

Comments

  1. Anka18 Odpowiedz

    Haha zajebista historia, uśmiałam się. Masz fajny dystans do świata, podoba misię.

  2. ANETA P Odpowiedz

    Miałaś pecha i to nie jednego ja jestem cholerną optymistką z reguły ;)a co do miejsc parkingowych to jestem w szoku w moim mieście by to nie przeszło…. .

  3. Hania Odpowiedz

    To rezerwowanie miejsc parkingowych jest chyba domeną ciasnych, zatłoczonych miejscowości turystycznych. Spotkałam się z tym np. w Dubrowniku 🙂

  4. INKA Odpowiedz

    Wyjedźcie jesz
    cze raz, może odczarujecie

  5. Agata Odpowiedz

    Pomyśl, czy jakby to Paula szukała noclegu, rezerwowała bilety lub Ona wpadła na pomysł wyjazdu, nie byłoby lepiej? 🙂
    U mnie to się sprawdza! Jeśli ja mam ochotę na urlop w tym terminie, jeśli ja podejmę ostateczną decyzję 'Jedziemy!’, jeśli to ja wybiorę nocleg – będzie lać, termin pobytu w hotelu będzie źle zarezerwowany, a po drodze w aucie zapali się czerwona kontrolka 🙂 Sprawdzone, przeżyte! Jeśli zrobi to mój mąż – pogoda idealna, urlop cudowny. I tak jest ze wszystkim. Wieczny pechowiec to Ja (w wielu aspektach życia) i mój mąż – w czepku urodzony 🙂
    Moja rada – znajdź drugą osobę ze szczęściem i później już niczego nie załatwiaj sama 🙂
    Pozdrawiam!

    • kapuczina Odpowiedz

      Agata, z ust mi wyjęłaś ostatnie zdanie!
      Ale akurat moja Paula jest z tej samej pechowej gliny ulepiona 🙂

      • Agata Odpowiedz

        Niedobrze!
        Jak minusy dają plus, to chyba dwa pechy mogłyby dać to jedno szczęście! 🙂

  6. Katarzyna Odpowiedz

    uśmiałam się. wiem, że nie miałaś zabawnych wakacji, ale opisałaś to przezabawnie 🙂 szacun

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.