Mniej. Intymny portret zakupowy Polaków

IMG_0499

12 domów, ponad 30 osób i 365 dni – to liczby składające się na eksperyment, którego pomysłodawczynią jest Marta Sapała. Przez okrągły rok autorka i jej bohaterowie próbują ograniczyć konsumpcję do minimum. Tydzień po tygodniu opisane zostają zmagania podejmowane przez uczestników eksperymentu. Są wśród nich single, pary, rodziny (także te wielopokoleniowe). Przeżywają chwile zwątpienia, bywają zmęczeni nałożonym przez siebie rygorem, ale w większości trzymają się ustalonych zasad.

Jak opisuje inicjatorka tego pomysłu, „kluczem do codzienności może być portfel. Jego zawartość (lub jej brak) i to, co się z nią robi”. Okazuje się, że żyjemy w systemie, w którym każda myśl i wykonywana czynność, nasze emocje i uczucia pozostają w ścisłej relacji z zakupowymi wyborami. Jedzenie, dach nad głową i przyjemności, podobnie jak bezpieczeństwo, spokój czy szacunek posiadają konsumpcyjne zaplecze.

W książce zostaje poruszonych szereg problemów, opisanych wiele historii i nie sposób je wszystkie przytoczyć. Wybrałam te, które szczególnie zwróciły moją uwagę, a jeśli zainteresują również Was, odsyłam do lektury Mniej Marty Sapały.

IMG_0454

  • Rozrywka na przestrzeni lat zmieniła swój charakter. „Dzierganie, szycie, nawlekanie koralików, fotografowanie, jazda na nartach, nawet długie wędrówki przez góry kiedyś były – niekiedy żmudną – częścią codzienności”. W życiu, w którym każdego dnia wykonujemy te same czynności – bezpieczne i powtarzane jak mantra – powyższe aktywności mają dostarczyć nam dodatkowych wrażeń i przyjemności.
  • Hedonizm jest bezsprzecznie związany z konsumpcją. Pisałam o tym kilka postów temu. Bohaterowie ograniczają swoje wydatki do niezbędnego minimum. Czy to wyrzeczenie odziera codzienność z przyjemności? Jak pokazuje eksperyment, i tak i nie. Z jednej strony konsumpcyjny reżim uczy kreatywności, zmusza do odnalezienia nowych form rozrywki, często odkrycia na nowo miasta, w którym się mieszka. Z drugiej zaś – pokazuje, że nie jesteśmy w stanie w pełni zrezygnować z tej części naszego życia. W każdym z domów któryś z uczestników w końcu pęka i serwuje sobie nadprogramową przyjemność w postaci koncertu ulubionego zespołu, krótkich wakacji, piwa czy gałki lodów.
  • A teraz trochę statystyk. 47% Polaków przyznaje, że bardzo rzadko lub nigdy nie korzysta z jedzenia na mieście. Wynika to z niskich dochodów lub podejrzeń odnośnie potraw serwowanych przez restauracje. Wyjazdy urlopowe wciąż stanowią o luksusie. Aż 62% Polaków nie jest w stanie opłacić tygodniowego wypadu raz w roku. 92% wycieczek jest organizowana samodzielnie, a najczęściej wybierane kraje to Egipt, Grecja oraz Turcja. Co ciekawe, większość uczestników zmęczonych eksperymentem nie potrafi odmówić sobie właśnie wakacyjnej podróży.
  • Nie bez przyczyny mówimy o szybkim jedzeniu i szybkiej modzie. Zwykłam powtarzać, że naszą chorobą cywilizacyjną jest brak czasu i choć rzadko to zauważamy, właśnie pieniądze pozwalają nam na jego kupno. Gotując, spędzamy godzinę w kuchni. Zamawiając jedzenie, płacimy nie tylko za posiłek, lecz także za czas, którego nie poświęcamy na jego przygotowanie. „Gdy zostaje się antykonsumentem, doba nie ulega cudownemu wydłużeniu. Zmienia się jedynie jej podział; proporcje między tworzeniem, a gonitwą za czymś, co zostało stworzone przez innych”.
  • Roczny cykl eksperymentalny zakłada nie tylko ograniczenie wydatków, lecz także naukę pozyskiwania dóbr drogą bezgotówkową i ich samodzielne wytwarzanie. Jak się okazuje, owa niezależność bywa czasem zupełnie nieekonomiczna. Wracając do przykładu wyżej wspominanych przyjemności: „za porcję waniliowych lodów w Krościenku nad Dunajcem, w ulubionej cukierni Agaty i Gustawa, w której lody robi się z prawdziwej śmietany, trzeba zapłacić 2 zł”. Koszt sorbetiery (misy do kręcenia domowych lodów), miksera i składników to kilkaset złotych. Uczestnicy, jeśli tylko istnieje taka możliwość, zamiast kupna wybierają wymianę, korzystają z przeznaczonych do tych celów portali internetowych lub swapów. Pozytywną stroną tego typu działań jest budowanie zaufania czy ustanawiająca się więź. Negatywną – niemożność ustalenia sprawiedliwych zasad transakcji. Gdy wymieniamy bluzkę za bluzkę, uważamy układ za uczciwy. W przypadku paska i torebki zaczynamy mieć wątpliwości. Niezależnie od tego, czy dochodzi do wymiany monetowo-towarowej, czy wyłącznie towarowej, niepodważalnym wnioskiem jest brak samowystarczalności. Potrzebujemy innych żeby przeżyć.
  • Antykonsumpcjonizm silnie wpływa na relacje międzyludzkie. Pewne więzi osłabia, inne buduje. Eksperyment nie wpłynął dodatnio na wizerunek jego uczestników. Radykalne ograniczenie wydatków odbiło się na ich twarzach, włosach i ubraniach, przez co często czuli się mniej atrakcyjni i wykluczeni z pewnych kręgów. Niemożność kupowania bardzo często prowadzi do ostracyzmu społecznego i widać to najwyraźniej w przypadku dzieci. U dorosłych pokutuje poczuciem braku kontroli.
  • Wstydliwe, poniżające czynności, o których zazwyczaj myślimy z odrazą, powoli zmieniają swój charakter, choć w Polsce jest to jeszcze niezauważalne. Obcojęzyczne nazwy pozwalają na ich nobilitację i podniesienie do rangi trendów. Żywienie się tym, co wyrzucają inni brzmi lepiej, gdy nazwiemy to freeganismem. Grzebanie w śmietnikach to dumpster diving, a zbieractwo – foraging.
  • Wydawałoby się, że po tak długim konsumpcyjnym celibacie, nastąpi efekt jojo. Nic z tych rzeczy. Dwunastomiesięczny eksperyment utrwalił w jego uczestnikach pewne nawyki i racjonalne podejście, oczywiście nie tak skrajne, jak w okresie bez kupowania.

IMG_0462

Podziwiam uczestników tego eksperymentu. Wiem, że nieprzymuszona pustym kontem w banku nie zdobyłabym się na takie poświęcenie. Z reguły racjonalnie podchodzę do zakupów. Oszczędzam prąd i wodę, środki chemiczne i kosmetyki, planuję budżet na rozrywkę, wyjazdy, tak by nie przepłacać i redukuję to, co zbędne. Jednak pozostaję we własnej strefie komfortu. Uczestnicy tego eksperymentu musieli ją opuścić. Jestem ciekawa czy Wy zdobylibyście się na takie wyrzeczenie, a może przygodę? Wykluczam oczywiście sytuację, w której zmusza nas do tego skrajnie trudna sytuacja ekonomiczna.


Lampka z ostatniego zdjęcia to prezent od marki Patyki.


Comments

  1. kk. Odpowiedz

    może Ty już lepiej zajmij się tymi ubraniami, bo te pseudointelektualne wywodu w zestawieniu ze zdjęciami jedzenia i kawy, wydają się jeszcze bardziej komiczne.

    • kapuczina Odpowiedz

      To może ich nie czytaj? Albo pokuś się o równie pseudointelektualną odpowiedź 🙂

      • Elka Odpowiedz

        Kapuczina, nie powinnaś nawet publikować takich komentarzy. Ani to merytoryczne, ani potrzebne. A tekst jest świetnie napisany. Daje do myślenia.

  2. Elka Odpowiedz

    Bardzo dobrze napisane. Eksperyment jest skrajnie rygorystyczny. Bardzo trudno zmienić swoje nawyki, a to moze jest jakis sposób.

  3. Ariadna Odpowiedz

    Ciekawe wnioski. Sama od dłuższego czasu staram się ograniczać zakupy do niezbędnego minimum, szczególnie jeśli chodzi o jedzenie.

  4. Gość Odpowiedz

    A kto robił zdjęcia? Bo zawsze podpisujesz?

    • Anonimek Odpowiedz

      No jak to kto? Marek Lipiński vel Tatowy. Opis był i zniknął wczoraj 🙂

      • Gość Odpowiedz

        A czemu zniknął? Czyżby niekorzystnie wpływa na wzajemną promocje?

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.